Temat wraca cyklicznie, jak co roku.
Dziury w naszych ulicach, pozimowe. Nic nowego.
Właśnie dzisiaj widziałem w jaki sposób dziury te są łatane.
Może się nie znam na tym, ale uważam, że kładzenie masy bitumicznej na słabo wyczyszczone i do tego mokre podłoże, nie zapewni, a chyba nigdy tak nie jest, że załatana dziura nie stanie się dziurą z pokruszonymi, wypadającymi spod kół, kawałkami tzw. asfaltu.
Szyby mojego samochodu świadczą o tym. Kilka pęknięć, które powoli zaczynają mnie drażnić, a myśli kierują się w stronę zakupu nowej przedniej szyby.
Wiem, czepiam się.
Powinienem docenić starania bezrobotnych "fachowców" z łapanki (bo co robią tam kobiety, które oczyszczają te dziury). Ale nie doceniam.
Dlaczego?
Dlatego, że zawieszenie mojego samochodu tego nie docenia.
Ale kto oprócz mnie zawieszeniem mojego samochodu się przejmuje?